Eliminacje mistrzostw Europy 1976 roku biało-czerwoni rozpoczęli w Rzymie. Los nie był specjalnie łaskawy dla reprezentacji Polski, w grupie Orłom Górskiego przyszło bowiem rywalizować z Włochami i Holandią. Cóż jednak mieli powiedzieć na taki zestaw piłkarze z Italii, którzy trafili na świeżo kreowanych wicemistrzów i trzecią drużynę świata?! Warto w tym miejscu przypomnieć, że do finałów mistrzostw Europy kwalifikowały się w tamtych czasach 4 zespoły, a na mundialu występowało 16 drużyn…

Mecz na Stadionie Olimpijskim, rozpoczęty w samo południe w ogromnym upale, reklamowany był jako rewanż za grupowe starcie w finałach MŚ’74, które biało-czerwoni wygrali na Neckarstadionie w Stuttgarcie 2:1. Wszyscy, którzy liczyli na szturm gospodarzy srodze się jednak rozczarowali. Biało-czerwoni, dla których wyjazdowy remis był niezłym wynikiem na otwarcie batalii o Euro’76 dostosowali się do poziomu drużyny z Italii, dlatego spotkanie obyło się bez historii, do których warto wracać.
„Włosi wbrew gromkim deklaracjom, a nawet pogróżkom, że drogo zapłacą nam za porażkę w Stuttgarcie, zagrali pasywnie i na dobrą sprawę Janek Tomaszewski ani razu nie znalazł się poważniejszych opałach. Niestety, nasza drużyna przyjęła podobną metodę i w rezultacie utrzymał się wynik bezbramkowy. Naszej drużynie brakowało swobody i płynności w grze. W odpowiedzi na ataki Włochów mieliśmy wyprowadzać skuteczne kontry z głębi pola, tymczasem gra skoncentrowała się w środku i bramkarze pozostawali bezrobotni. Na widowni zamiast braw, rozlegały się gwizdy” – wspominał trener Górski na łamach biograficznej książki „Piłka jest okrągła”.
19.04.1975, Rzym, eliminacje Euro’76
Włochy – Polska 0:0
POLSKA: Tomaszewski – Szymanowski, Gorgoń, Żmuda, Wawrowski – Kasperczak (46. Ćmikiewicz), Deyna, Maszczyk – Lato, Szarmach, Gadocha. Trener: Górski
Kwiecień-plecień, bo przeplata… Rok później, gdy mimo dobrego startu w kwalifikacjach Euro’76, biało-czerwoni turniej ponownie musieli jednak obejrzeć w telewizji, w trzecim tygodniu kwietnia szukali formy przed startem w licowych igrzyskach olimpijskich w Montrealu. Szukali bezskutecznie, również na Stade Félix-Bollaert w Lens. Do zapamiętania w wykonaniu biało-czerwonych była jedyna płynna akcja, zakończona strzałem w słupek – czyli niecelnym – Henryka Kasperczaka. Po spotkaniu selekcjoner Górski stwierdził, że na wyróżnienie w naszym zespole zasłużył jedynie Zbigniew Boniek…
24.04.1976. Lens, mecz towarzyski
Francja – Polska 2:0 (1:0)
Bramki: Pintenat 13, Wawrowski (samob.) 69
POLSKA: Burzyński – Szymanowski, Gorgoń, Maculewicz, Wawrowski – Kasperczak, Deyna, Boniek – Lato, Szarmach, Kmiecik (46. Benigier). Trener: Górski
(cdn.)