81. urodziny trenera Andrzeja Strejlaua

19 lutego 81. urodziny obchodzi Andrzej Strejlau. Dziś ekspert TVP Sport, współautor bestsellerowej książki „On, Strejlau”, były selekcjoner reprezentacji Polski. W pierwszej połowie lat 70-tych poprzedniego stulecia, gdy biało-czerwoni zaliczali się do największych piłkarskich potęg świata, był najbliższym współpracownikiem Kazimierza Górskiego.

 

Na zgrupowaniu w Zakopanem. Andrzej Strejlau w towarzystwie selekcjonera Kazimierza Górskiego i Jacka Gmocha.
fot. Dariusz Górski/FOTONOVA

 

 

– Poznaliśmy się w stołecznej Gwardii. Kiedy skończyłem studia, jeszcze przez pół roku jako piłkarz reprezentowałem AZS AWF Warszawa, bo wówczas była taka możliwość. A gdy okres prolongaty się skończył, dokładnie 15 lutego 1964 roku, na treningi do prowadzonego przez siebie zespołu zaprosił mnie Kazimierz Górski pracujący wtedy przy Racławickiej – wspominał historię tej znajomości w wywiadzie udzielonym stronie Fundacji pan Andrzej. – W ekstraklasie zdążyłem rozegrać dokładnie półtora meczu – z Polonią Bytom i ŁKS. Z dnia na dzień musiałem skończyć uprawianie sportu, bo wykryto u mnie chorobę Scheuermanna. Podjąłem pracę na uczelni i na jakiś czas z trenerem Górskim straciliśmy kontakt. Po raz kolejny spotkaliśmy się na centralnym obozie juniorów bodaj we Wrocławiu w 1966 roku, gdzie pełnił funkcję kierownika szkolenia.  A potem, kiedy trafiłem do PZPN, relacje były już codzienne. Pogłębiane dzięki wspólnym wyjazdom na kursokonferencje, wizytacje klubów i meczowe obserwacje zawodników. Mieliśmy naprawdę dużo czasu, żeby się dobrze poznać.

 

W 1968 roku Strejlau został trenerem reprezentacji Polski juniorów. W grudniu roku 1970 zastąpił Górskiego na stanowisku trenera młodzieżowej reprezentacji Polski (wówczas funkcjonowała w kategorii U-23). I jednocześnie asystował panu Kazimierzowi w prowadzeniu drużyny narodowej w przygotowaniach do igrzysk w Monachium i podczas turnieju olimpijskiego. Współpracę w Selekcjonerem Wszech Czasów w drużynie narodowej kontynuował aż do kolejnych igrzysk – w Montrealu.

 

W 1975 roku został szkoleniowcem Legii Warszawa, z którą pracował przez 4 sezony, a potem jeszcze wrócił w latach 1987-89. Na przełomie ósmej i dziewiątej dekady poprzedniego stulecia przez rok pracował w Zagłębiu Sosnowiec, a w połowie lat 90-tych w innym Zagłębiu – z Lubina. Za granicą trenował islandzki Fram Reykyawik, grecką Larisę i chińskie Shenhua FC. Apogeum pracy pana Andrzeja była jednak czteroletnia kadencja selekcjonera reprezentacji Polski, którą samodzielnie kierował w latach 1989-93. Mimo tak bogatej kariery w roli trenera z niezmiennym sentymentem wraca do czasu współpracy z selekcjonerem Górskim, która ukształtowała go jako szkoleniowca.

 

– Kazio był niezwykle skrupulatny. Na przykład w meczu z Węgrami zażyczył sobie na przykład, żebym poprowadził zespół. Gdyż on chciał zobaczyć, jak gra wygląda z wysokości trybun. Stanął też na głowie, abym niezależnie od wszelkich przeciwności poleciał na pamiętne spotkanie Anglii z Austrią zakończone wynikiem 7:0, poprzedzające nasze spotkanie na Wembley. Chciał mieć bieżące informacje z obozu rywala przed decydującym o awansie do finałów meczu w kwalifikacjach Weltmeisterschaft ’74. I inne spojrzenie na Anglików niż tylko Jacka Gmocha, który prowadził wtedy bank informacji. A jak odszedłem do Legii w 1975 roku, to Górski wydał na to zgodę pod warunkiem, że będę stawiał się z Łazienkowskiej na potrzeby reprezentacji. I to nie w jakichś określonych terminach, tylko na każde jego wezwanie. Dbał o najdrobniejsze detale, nie zaniedbywał szczegółów. Nawet w moich kontraktach – wspominał w cytowanym wyżej wywiadzie dzisiejszy jubilat, który w komentarzach telewizyjnych – nie bacząc na PESEL – niezmiennie imponuje wysoką formą intelektualną. 100 lat, Panie Trenerze, w dobrym zdrowiu i taką pamięcią jak obecnie!