Pan Kazimierz: Są w życiu różne gusła

Kazimierz Górski miał ogromny wkład w rozwój polskiego futbolu, ale do historii naszej piłki – a także jako świadectwo epoki Orłów Górskiego – przeszły również bon moty selekcjonera wszech czasów. A nawet styl zachowania, który kreował. Starsi kibice gotowi są zakładać się – i to o niemałe stawki – że Pan Kazimierz był bardziej przesądny – i to co najmniej dwukrotnie – od niedawnego szefa reprezentacji Polski, Adama Nawałki. Tymczasem trener Górski był bardzo pragmatycznym człowiekiem. Nawet jego legendarny zarost, z którym paradował na ławce podczas meczów nie pojawił się po długich przemyśleniach. Tylko z potrzeby chwili. A dopiero potem był używany jako… chwyt psychologiczny. Co po latach szkoleniowiec wyjaśnił w rozmowie z reporterem RMF FM.

 

 

1992 Warszawa n/z Kazimierz Gorski / L / powrot z Olimpiady w Barcelonie
fot. archiwum Gorskich/FOTONOVA

 

 

Dlaczego jako trener nie golił się pan w dniu meczu?

 

Kazimierz Górski: Są w życiu różne gusła. Człowiek w coś wierzy. Jak grałem w piłkę, to się parę razy ogoliłem w dniu meczu i później miałem różne wypryski na twarzy i dlatego przestałem się golić. I to mi zostało jako trenerowi. Co ciekawe, jak w dniu meczu reprezentacji schodziłem na śniadanie to zawodnicy patrzyli i mówili: – „O, trener dzisiaj nie ogolony, to wygramy”. Tak się utarło. To był taki psychologiczny chwyt. Oni w to wierzyli. I bardzo dobrze. To było takie rozładowanie, bo przed każdym meczem, nawet ligowym, zawodnicy są poddenerwowani. Różnie to przeżywają. Jest tak zwana trema, która znika po pierwszym kopnięciu piłki.

 

Zanim piłkarz wejdzie na płytę boiska w szatni zachowuje się różnie. Jeden sobie coś nuci pod nosem, drugi gwiżdże, trzeci śpiewa. Wiedziałem po pierwszym uderzeniu piłki, jak zespół będzie grał. Gdy zobaczyłem, że jedno, drugie podanie jest dobre, mówiłem: – „Dzisiaj będzie dobry mecz.” Był spokój w zespole. Nerwowość nie wprowadza nic pozytywnego w żadnej sytuacji. Tym bardziej na boisku.

 

Jeszcze anegdota o przesądach Gdy pracowałem w Grecji, miałem taki przypadek. Tam się grało okrągły rok. W styczniu, lutym czasami padał deszcz. Na wszelki wypadek miałem przy sobie na ławce trenerskiej parasol. Pewnego dnia, gdy wyjeżdżaliśmy autokarem na mecz, kierownik drużyny – Grek – zapytał: – „A gdzie pan ma swoją parasolkę?”. Była piękna pogoda, słońce świeciło.

Zapytałem: – „Po co mi parasolka?” On zatrzymał kierowcę i kazał mu podjechać pod mój dom, żeby zabrać parasolkę.

Powiedział: – „Jak trener ma parasolkę, to nie przegrywamy!”.

 

 

Cały wywiad Pawła Sikory z 2004 roku, zatytułowany „Piłka to moja pasja” ukazał się na stronie RMF FM. Jest dostępny pod poniższym linkiem:

https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-kazimierz-gorski-pilka-moja-pasja,nId,81355