Żwirowy podstęp czarnych pułkowników

 

9 czerwca 1971 roku, we środę, reprezentacja Polski prowadzona przez Kazimierza Górskiego pokonała w Volos Grecję 1:0 i zapewniła sobie występ w grupowych kwalifikacjach do turnieju olimpijskiego w Monachium. Gola dopiero w końcówce zdobył niezawodny Kazimierz Deyna.

 

   Teoretycznie, po wygranej 7:0 w Poznaniu w pierwszym spotkaniu preeliminacji, rewanż barażowego dwumeczu o niczym już nie stanowił, nie obyło się jednak bez emocji. Niekoniecznie zdrowych i potrzebnych biało-czerwonym, ale… Grecy poczuli się urażeni wysokim wynikiem w stolicy Wielkopolski i za wszelką cenę chcieli podreperować samopoczucie – a zapewne także reputację – w spotkaniu na własnym terenie.

 

Kazimierz Górski i doktor Janusz Garlicki / L /
archiwum Górskich/FOTONOVA

 

Wspomina doktor Janusz Garlicki, lekarz reprezentacji Polski: – W Grecji trwała dyktatura czarnych pułkowników, okres był burzliwy, polecieliśmy więc z duszą na ramieniu. Na miejscu – szczęśliwie – okazało się jednak, że junta nie terroryzuje miejscowego społeczeństwa tak strasznie, jak przedstawiano to wówczas w Polsce. Zostaliśmy przyjęci dobrze, a nawet na bogato. Zapewniono nam hotel o naprawdę wysokim standardzie. Przykra niespodzianka czekała nas dopiero na boisku…

 

09.06.1971, Volos, eliminacje olimpijskie

Grecja – POLSKA 0:1 (0:0)

Bramka: Deyna 85

POLSKA: Gomola – Wraży, Winkler, J. Wyrobek, Anczok – B. Blaut, Deyna, Szołtysik – Banaś, Marx, Gadocha (Kozerski). Trener: Górski.

 

– Plac gry miał żwirową nawierzchnię, traktowaną zarówno przed meczem, jak i w przerwie polewaczką. Gospodarze zaskoczyli nas tym zupełnie, po 0:7 w Poznaniu chcieli za wszelką cenę się odegrać. Nie bacząc na fakt, że tak spreparowane boisko niesie ze sobą bardzo poważne ryzyko odniesienia kontuzji – kontynuuje doktor Garlicki. – Mimo zrozumiałych w takich okolicznościach kłopotów sprzętowych naszego zespołu, nie udało im się jednak wiele wskórać. A pod koniec spotkania Kazio Deyna uruchomił swego słynnego rogala i załatwił sprawę.

 

   „Męczyliśmy się podczas tego meczu okropnie i dopiero pięć minut przed końcem Deyna zdobył zwycięskiego gola. Egzekwował rzut wolny z około 20 metrów, strzelając po swojemu tak zwanym rogalem – z prawej strony w lewy róg, ponad murem gospodarzy – tak wspomnianą potyczkę zapamiętał selekcjoner Górski i po latach zrelacjonował w książce „Piłka jest okrągła”. – Odetchnęliśmy z ulgą, bo zwycięstwo się nam należało, ale ileż kosztowało zdrowia…

 

cdn.