Argentyńskie debiuty Bońka i Kupcewicza

Pierwsze spotkanie  w roku 1976, czyli olimpijskim, w którym biało-czerwoni bronili tytułu z igrzysk w Monachium, sypnął debiutami. 24 marca w Chorzowie w kadrze narodowej zadebiutowali Jan Benigier, Zbigniew Boniek, Stanisław Burzyński, Paweł Janas i Janusz Kupcewicz. Do Montrealu z Orłami Górskiego poleciał jednak tylko pierwszy z wymienionych…

 

 

Zbigniew Boniek zadebiutował w kadrze Kazimierza Górskiego w 1976 roku, ale na igrzyska do Montrealu ostatecznie nie poleciał. Zadecydować o tym miał występ Zibiego w towarzyskim spotkaniu z Irlandią. Choć debiut był optymistyczny… fot. Dariusz Gorski/FOTONOVA

 

 

Wcale jednak to nie gracz Ruchu, który zresztą w starciu z Albiceleste na boisku przebywał zaledwie pół godziny w drugiej połowie, zrobił największą reprezentacyjną karierę ze wspomnianego kwintetu. I to nie napastnik Niebieskich zwany przez kolegów “Jano” był najbardziej chwalony po spotkaniu w Chorzowie przez Kazimierza Górskiego. Zresztą komplementów, mimo porażki i niezbyt dobrej gry biało-czerwonych, selekcjoner nie szczędził aż dwóm debiutantom.

 

 

„Porażkę z Argentyną trudno było nazwać optymistyczną zaliczką na przyszłość. Nie mógł cieszyć wynik ani postawa drużyny. Do przerwy, kiedy uzyskaliśmy przewagę, potrafiliśmy ją udokumentować strzeleniem tylko jednej bramki. Jak się okazało, było to stanowczo za mało i w drugiej połowie goście przystąpili do zdecydowanego kontrnatarcia, obnażając wszystkie nasze słabe strony – wspominał pan Kazimierz w biograficznej książce „Piłka jest okrągła”.

 

 

24 marca 1976, Chorzów, mecz towarzyski

POLSKA – Argentyna 1:2 (1:0)

Bramki: Kmiecik 58 – Scotta 63, 69 Houseman

POLSKA: Burzyński – Szymanowski (45. Rudy), Gorgoń, Żmuda, Wawrowski – Boniek (64. Kupcewicz), Deyna, Ćmikiewicz – Lato (45 Benigier, 75 Janas), Szarmach, Kmiecik. Trener: Górski.

 

 

„Nie bez winy przy obu bramkach był (Stanisław) Burzyński, w którym już upatrywałem jeśli nie następcę, to przynajmniej zmiennika (Jana) Tomaszewskiego. Najwięcej obiecywałem sobie po drugiej linii, zwłaszcza wobec jej dobrej gry do przerwy. Kiedy jednak Argentyńczycy strzelili nam wyrównującą bramkę, coś się zepsuło w funkcjonującym dotąd sprawnie mechanizmie” – dodawał w cytowanej publikacji trener Górski. – „Niezły był (Zbigniew) Boniek, nie gorszy (Janusz) Kupcewicz, obaj stawiali dopiero pierwsze kroki w reprezentacji…” cdn.